




Tłumaczenie: Michał Rulewicz
Freddie: Możesz to nazywać, jak chcesz, po prostu chciałem to zrobić „po mojemu”.
Freddie: Koniec końców, to co wyszło, jest mną. Tortura, ból, frywolność, ironia!
Freddie: Zasadniczo dobrze się bawię.
Freddie: Nie potrafię gotować i nie jestem kurą domową! Mam to po prostu we krwi, tę nerwową energię. To nadal moja praca, a przede mną jeszcze wiele wyzwań.
Freddie: Nie – to projekt poboczny.
Freddie: Zagrałem na fortepianie i syntezatorach.
Freddie: Skorzystałem z najlepszych muzyków sesyjnych, bo cała zgraja muzyków nie stworzy dobrej piosenki.
Freddie: Nie, nie zawsze. Piosenka może znaczyć cokolwiek. Ale jestem prawdziwym romantykiem i bardzo kochliwą osobą i myślę, że to wychodzi w moich piosenkach.
Freddie: Och, jestem. Ale to moja praca. Mój charakter zbudowany jest z wielu różnych składników.
Freddie: Nie – im większa, tym lepiej, im więcej, tym weselej. Myślę, że każdy w tym biznesie chce zawsze grać dla jak największych publiczności.
Freddie: Tak, do pewnego stopnia. Oczywiście, chciałbym, żeby wszyscy myśleli, że jestem wspaniały, ale nie mam nic przeciwko konstruktywnej krytyce i radom. Ale koniec końców i tak sam podejmuję decyzje.
Freddie: Tak, ale nikt ze mną nie wytrzyma. Poważnie, nie wiem, co przyniesie przyszłość.
Freddie: Och, oczywiście, gdyby nie to, zostałbym mechanikiem samochodowym!
Freddie: Byłem w szkolnym chórze, a potem odkryłem, że potrafię pisać i śpiewać własne piosenki – nigdy nie myślałem, że uczynię z tego karierę. To co teraz robię, jest tym, co mnie interesuje. Tak długo, jak ludzie będą kupować moje albumy, tak długo będę działał. Najtrudniej jest utrzymać ten poziom sukcesu, gdy już go osiągniesz.
Freddie: Struktura i melodia są dla mnie proste, mam wielkie trudności z tekstem, nie jestem poetą. Lubię pisać chwytliwe kawałki.
Freddie: Cóż, to zdumiewające, że przetrwaliśmy razem tak wiele lat. Zaczęliśmy w prawdziwie rockandrollowym stylu, jak Led Zeppelin. Ale inni zawsze się rozpadali albo zmieniali skład. Jesteśmy jedynymi czterema „wielkimi damami”, które ze sobą pozostały. Każdy z nas ma problemy z ego, ale nigdy nie pozwoliliśmy, by zaszły zbyt daleko. Myślę, że mój solowy projekt zbliży do siebie Queen jeszcze bardziej – niech włada jak najdłużej!
Freddie: Nie rozmawialiśmy jeszcze o tym, ale nie sądzę. To jest coś, co chciałem zrobić sam, nie chcę obciążać tym pozostałych.
Freddie: Dobre pytanie – to będzie zależało od polityki zespołu, tak jak mówiłem, nie dyskutowaliśmy jeszcze o tym. Ale zespół nie będzie chciał stać się moimi muzykami wspomagającymi!
Freddie: Nie, w żadnym razie. Ale to, co dla innych jest niewyobrażalne, dla mnie jest całkiem normalne!
Freddie: Cóż, mam wiele luster i skórę nosorożca! Mary jest jedyną, do której mogę się naprawdę zwrócić o pomoc. „Przyjaciele” przychodzą i odchodzą, nie ma zbyt wielu „prawdziwych” przyjaciół. Mary przeszła przez to wszystko i potrafi się do mnie przystosować.