Bohemskie, wariackie życie, czyli w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi

Freddie Mercury żył i zachowywał się jak Cygan – był człowiekiem o niespokojnej duszy, cały czas szukającej swego miejsca nie tylko w świecie muzyki. Na pozycję w tym ostatnim zapracował ciężką pracą, odwagą i swoistym ekscentryzmem. Grupa Queen, której był liderem, stała się sztandarową, hołubioną przez kolejne pokolenia fanów marką klasycznego rocka. A co z miejscem Mercury’ego jako obywatela Ziemi? Jaką drogę musiał przejść, by znaleźć swoje miejsce, azyl i oazę – choć pozornego, ale jednak – spokoju? I czy go znalazł? Śledząc jego drogę w poszukiwaniu miejsca idealnego do zamieszkania, przypuszczać można, że mu się to udało. Choć szlaki były nieprzetarte, a trasy kręte, znalazł (i to niejedno) miejsce na świecie, które mógł nazwać nie tylko swoim mieszkaniem, ale przede wszystkim swoim domem.

I. WIELKA BRYTANIA

  1. Mieszkanie w Feltham, 22 Gladstone Avenue

„Miejsce, gdzie nigdy nic się nie działo”.

Brian May

Feltham jest niewielkim miasteczkiem na przedmieściach zachodniego Londynu, w dzielnicy Hounslow. W miejscu tym w roku 1964 osiedli Państwo Bulsara, tuż po wyjeździe z Zanzibaru. Najpierw zamieszkali u krewnych, później zakupili dom, który mieścił się w wiktoriańskim szeregowcu na 22 Gladstone Avenue. Freddie mieszkał z rodzicami. 1 września 2016 r. Brian May wraz z siostrą Freddiego – Kashmirą Cooke – dokonał odsłonięcia Blue Plaque, czyli niebieskiej tabliczki informacyjnej upamiętniającej ważne miejsca – w tym przypadku pierwsze miejsce zamieszkania wokalisty Queen w Wielkiej Brytanii. Tabliczkę tę przyznaje się osobom wybitnym, które w szczególny sposób zasłużyły na narodowe uznanie.

  1. 19 Sinclair Gardens, Shepherd’s Bush, Londyn

„Gdy powiedziałem rodzicom, co zamierzam, strasznie się wściekli”.

Freddie Mercury

Choć w roku 1966 oficjalnie nadal mieszkał jeszcze w Feltham z rodzicami, Freddie daleki był od tego, by na stałe osiąść w tej spokojnej dzielnicy. Z głową pełną marzeń, zarzekając się, że w przyszłości stanie się legendą (co było powodem drwin ze strony kształtującej się grupy Smile, która cały czas szukała wokalisty), zaczął rozglądać się za swoimi czterema ścianami. Zaczynając studia na wydziale grafiki i projektowania w Ealing College of Art w Londynie, jesienią 1968 r. zamieszkał na parterze jednego z budynków przy 19 Sinclair Gardens. Było tam mały lokal, na który składały się dwa pomieszczenia (tak niewielkie, że nie sposób było w nich rozłożyć perkusji Rogera Taylora) i kuchnia. Na parterze budynku znajdowała się łazienka i korytarz. Obok toalety stała wycięta z papieru sylwetka policjanta. W mieszkaniu była jeszcze olbrzymia łazienka oraz mniejszy pokoik. Wraz z muzykami lokum zajmował kot Jimi. Na jednym z okien naklejono nalepkę z logo Smile. W mieszkaniu brakowało organizacji. Jak wspomina były fotograf Smile – Doug Puddifoot – na jednej ze ścian wisiał sporej wielkości plakat (szerokości co najmniej 15 cali [38,1cm]) przedstawiający wizerunek grupy z nałożonym logo zespołu.

***

Podczas trwania pierwszego roku studiów, Freddie pomieszkiwał również przy 6 Batoum Gardens czy 36 Sinclair Road i  Cunningham Road. Podróżując w 1969 r. z członkami Ibex, będący u progu swej kariery Freddie sypiał na podłodze u rodziny Geoffa Higginsa, członka grupy. Mieszkanie to znajdowało się nad pubem Dovetale Towers przy Penny Lane w Liverpoolu. Rezydował również w mieszkaniu Chrisa i Paula Humberstone’a. Mieściło się ono przy Elsham Road, naprzeciwko Kensington Tavern, Było maleńkie, o szarych ścianach, oklejonych zdjęciami Jimiego Hendrixa. Później muzycy przenieśli się do lokalu przy 42b Addison Gardens. Lokal ten przez Freddiego używany był okazjonalnie, głownie jako miejsce wypadowe.

***

  1. Mieszkanie w Kensington, 40 Ferry Road, Barnes

10 października 1969 r. Mercury na dobre wyprowadził się od rodziców. Razem z Rogerem Taylorem i innymi znajomymi (między innymi Johnem Cussensem, dentystą Richardem Andersonem i Johnem Harrisem) zamieszkał w domu przy 40 Ferry Road w Barnes. Wynajmowane przez grupę mieszkanie mieściło się w spokojnej okolicy, na parterze domu, jego okna wychodziły na ulicę. Znalazł je studiujący razem z Rogerem John Cussens. Właścicielką była starsza pani, która zajmowała lokal na piętrze. Sąsiadką muzyków była aktorka Sylvia Sims. Mieszkanie nie przypominało standardem rodzinnego domu artysty. Na lokal składały się trzy sypialnie, salon, kuchenka oraz łazienka. Całość była niewyremontowana. Ściany, jeszcze po poprzednich lokatorach, miały jaskrawe, pstrokate kolory. Jak donosi Mike Bersin z grupy Wreckage, któremu zdarzało się w mieszkaniu nocować, miejsce to było „koszmarne”. Richard Thompson określił je jako typową studencką norę. Charakterystyczny dla tego miejsca był salon. Na jego środku mieściła się czerwona winylowa sofa. Była tak zdezelowana, że szwy puszczały, a włosie, którym kanapa była wypełniona, wychodziło na wierzch, oblepiając poduszki. Z kuchni nie korzystano prawie w ogóle, a główne posiłki mieszkańców stanowiły herbata i mleko. W mieszkaniu często nocowały przypadkowe osoby. Duża sypialnia mieszcząca się od frontu domu zajmowana była przez Freddiego oraz Rogera. Na ścianach pokoju muzycy zawiesili plakat przedstawiający Ziemię widoczną z kosmosu oraz plakaty Jimiego Hendrixa.

Ferry Rd – Google maps

  1. Mieszkanie w Fulham, wynajęte wraz z Rogerem Taylorem

Miejsce to znalazł Roger. Mieszkanie mieściło się w małej ślepej uliczce przy Fulham Road, naprzeciwko Chelsea FC. W miejscu tym zamieszkał Roger ze swoją dziewczyną Jo, John Harris i Pat Johnstone. Przebywał tu również Freddie, szybko jednak przeniósł się na 2 Victoria Road, gdzie zamieszkał z Mary Austin.

  1. Mieszkanie wynajęte z Mary Austin, 2 Victoria Road, za Kensington High Street, W8, Londyn
    Lokum to mieściło się na rogu Kensington Gardens. Freddie i Mary zamieszkali razem z dwoma kotami: Thomasem i Jerrym. Czynsz wynosił dziesięć funtów tygodniowo. Mimo iż nie mieli prawie zupełnie pieniędzy, a kuchnię (jak i łazienkę) dzielili z innymi lokatorami, tuż po przeprowadzce zakupili zasłony do sypialni oraz serwis obiadowy. Obecnie znajduje się tam biuro Office of the Air Attaché Ambasady Tajlandii.

    mieszkanie na 2 piętrze przy 2 Victoria Road – 2015

  2. Mieszkanie z Mary Austin przy 100 Holland Road, W14, Londyn

Później (ok. 1974 r.) przenieśli się do samodzielnego i znacznie większego mieszkania przy 100 Holland Road. Mercury wiódł w tym mieszkaniu sielskie życie. Często można go było w nim zastać w samym szlafroku i kapciach. Wylegiwał się w łóżku w pościeli z różowej satyny (zdj. Jones, str. 81).

  1. Wynajęty dom w Herefordshire (1975 r.)

W tym lokum podczas nagrań do krążka A Night at the Opera zamieszkał cały zespół Queen.

  1. Mieszkanie przy 12 Stafford Terrace, Londyn

W 1976 r. Freddie Mercury wyprowadził się ze wspólnego mieszkania z Mary i zakwaterował się przy 12 Stafford Terrace. Mieszkanie to było dwupiętrowe i charakteryzowało się tym, że salon i jadalnia połączono w jedno pomieszczenie. Jednocześnie, za kwotę trzydziestu tysięcy funtów zakupił przyjaciółce lokum tuż obok swego nowego miejsca zamieszkania. Pomieszkiwał przy Stafford Terrace jeszcze w chwili, gdy remontował Garden Lodge.

Obecnie mieszkanie składa się z holu, jadalni, kuchni, sypialni z łazienką i garderoba, dwóch dodatkowych sypialni, łazienek i dwóch tarasów.

  1. Garden Lodge, 1 Logan Place, W8, nieopodal Kensington High Street, Londyn

„Zobaczyłem dom, zakochałem się, pół godziny później należał do mnie”.
Freddie Mercury

Budynek wyszukała Mary Austin. Pierwotnym jego właścicielem była rodzina bankierów Hoare (co nie umknęło Mercury’emu, który w nawiązaniu do poprzednich rezydentów budynku nazwał go mianem „Whore House”, czyli „burdelem”). Kiedy przedstawiła Freddiemu szczegółowy opis miejsca, wokalista zakochał się w budynku i z miejsca zapragnął go kupić. Cena wyjściowa, którą należało uiścić, to ponad pół miliona funtów (obecne ponad 2 mln funtów). Wokalista zapłacił gotówką i tym sposobem w roku 1980 stał się jego prawowitym właścicielem.

Domostwo w stylu edwardiańskim otoczone było wysokim ceglanym murem, z płotem z wysokim trejażem (co zapewniało niemal całkowitą prywatność) i ogrodem, w którym rosły stare krzewy różane i eukaliptusy. Ogród był swoistym klejnotem posiadłości. Dzięki niemu dom miał niebywale prywatny charakter.

Dom został zbudowany w latach 1908-9 dla malarza Cecila Rea i jego żony, rzeźbiarki Constance Halford. Na parterze zostało zaprojektowane przestronne studio z wielkimi oknami. Architektem budynku był Ernest William Marshall, który zaprojektował m.in. 20 South End, szpital położniczy przy Commercial Road i kilka małych domów, głównie w Surrey. Budowniczymi byli M. Calnan i Syn z 242A Commercial Road. Rea mieszkał w Garden Lodge aż do swojej śmierci w 1935 roku, a wdowa po nim przebywała tam aż do 1938 r. Później dom został zajęty przez Petera Wilsona, prezesa Sotheby (Wynajął go od Tomasa Harrisa). Tomas Harris posiadał dom aż do swej przedwczesnej śmierci w 1964 roku w wypadku samochodowym. Tomas Harris w trakcie IIWŚ był szpiegiem! Tomas Harris i jego żona Hilda w 1948 r. przenieśli do Garden Lodge swoja galerię Spanish Art Gallery gdzie następnie przyjmowali wysoko postawionych gości z MI5 i artystów.

Tuż po zakupie nieruchomość była jednak daleka od ideału. Początkowo składała się z dwóch odrębnych, dosyć podupadłych, dwupiętrowych budynków. Artysta musiał przedsięwziąć wiele kroków, by móc doprowadzić dom do stanu używalności. Początkowo kazał usunąć z niego wszelakie sprzęty. Nad wizerunkiem rezydencji pracował z architektami światowej sławy (jak np. Rupertem Bevanem, Chistopherem Payne’em, Martinem Beislym), czynił wiele przemyślanych zakupów. Doprowadzenie budynku do stanu użyteczności i przywrócenie mu dawnego blasku stało się dla gwiazdy swoistą obsesją.

Urządzanie wnętrz domostwa rozpoczął tuż po swoich 40. urodzinach. Irytowały go gołe ściany i puste pokoje. Miał intencję, by zamienić budynek w prawdziwy, przytulny dom. W związku z powyższym, swój wyjazd do Japonii połączył z wielkimi zakupami. Sklep wielobranżowy o nazwie Seibu pochłonął artystę. Podczas czterogodzinnego pobytu, Mercury zakupił: czerwony lakierowany kredens, filiżanki, miseczki, kilka tuzinów pałeczek (niektóre inkrustowane srebrem i złotem). Powyższe zakupy zapakowane zostały w pudła i dostarczone do hotelu, w którym mieszkał. Zakupione rzeczy opiewały na kwotę dwustu pięćdziesięciu tysięcy funtów.

Summa summarum, udało mu się tchnąć w rezydencję drugie życie i z upływem czasu, dzięki włożonemu przez Freddiego sercu, podstarzały dom nabrał nowego blasku. Po gruntownym i trwającym kilka lat remoncie, odwiedzający go goście postrzegali to miejsce jako przytulne i śliczne.

Rozmieszczenie pokoi i wystrój wnętrz:

Do posiadłości wchodziło się przez drewniane drzwi w kolorze zieleni. Według relacji Jima Huttona, do pomieszczeń prowadził obszerny, jasny hall. Jego podłoga pokryta została drewnianymi klepkami. Tutaj podziwiać można było marmurowy stolik pietra dura na którym umieszczony został porcelanowy świecznik oraz biurko, przywiezione z mieszkania Stafford Terrace.

Poprzez podwójne szklane drzwi wchodziło się do tzw. Pokoju Japońskiego. To tutaj zafascynowany japońską sztuką Freddie umieszczał wszystko, co przywoził ze swoich dalekowschodnich podróży – reprodukcje, figurki netsuke itd. Ściany pomieszczenia pomalowane zostały na pastelową żółć, co pozwalało idealnie wyeksponować zawieszone na ścianach kolorowe japońskie obrazy autorstwa Utamaro.

Salon wyłożono parkietem, a jego północna ściana była w całości przeszklona. Pomieszczenie miało trzy niezależne miejsca wypoczynku. Znajdował się tu również duży marmurowy kominek i dwudziestoośmiocalowy telewizor. Nie zabrakło również niskiego japońskiego stolika oraz dwóch wygodnych foteli. Tutaj umieszczone zostały dwie srebrne figury przedstawiające dzikie koty i tutaj przechowywano porcelanę z Limoges. Pozostałe meble (sofa, cztery krzesła) pochodziły z okresu Cesarstwa Francuskiego. Były w kolorze bladej zieleni, z charakterystycznym motywem złotych trzmieli na poszyciu. Rzekomo wykonane zostały dla brata Napoleona Bonapartego. W rogu pomieszczenia ustawiono fortepian, przy którym Freddie skomponował Bohemian Rhapsody. Mahoniową, wysoką na osiem stóp gablotę wypełniono po brzegi porcelaną Meissen. Tutaj umieszczono również gablotę wykonaną z drewna orzechowego. Podłogi pokryte zostały błękitną wykładziną oraz dywanami. Ściany salonu ozdobiono kopiami obrazów z epoki wiktoriańskiej. Inne dekoracje stanowiły na przykład lampy Tiffany czy wazony René Lalique. Nieopodal kominka zawieszony został obraz Chagalla, a w jednym z rogów podziwiać można było portret kobiety, który wyszedł spod ręki Tissota. Zainstalowano oświetlenie punktowe, głównie skoncentrowane wokół rozmieszczonych lampek nocnych. To pomieszczenie, zdaniem Petera Freestone’a, można było uznać za najwspanialsze w całym domu. To tutaj artysta spędzał najwięcej czasu.

Z hallu wychodziło się do małej szatni oraz do jadalni. Ta pomalowana została na niestandardowy kolor – mocnej, niemal jaskrawej żółci. Całą stolarkę wykończeniową pokryto z kolei intensywną zielenią. Tynk na suficie był wielobarwny (w kolorze fioletu, czerwieni, purpury i zieleni). Całość dawała egzotyczny, tropikalny efekt. W oknie zawieszono ciemnozielone, dekoracyjnie udrapowane zasłony z ciężkiej satyny. Meble (kredens i gablota) zostały wykonane na wymiar. Zawierały tajną szufladę, w której nigdy nic nie przechowywano. Jadalnia nie była duża, jej ściany ozdobione zostały dwoma obrazami zakupionymi u Rudiego Pattersona. Przedstawiały dom w otoczeniu drzew.

Sercem domu była kuchnia – miejsce najczęściej odwiedzane przez domowników. Pokryte czarno-białymi płytkami pomieszczenie, z wykończeniami w kolorze zieleni kryło w sobie dwie pojemne lodówki Amana: jedną z podwójnymi drzwiami, w stylu amerykańskim, drugą z możliwością zrobienia kostek lodu. Szafki marki Boffi były krwistoczerwone (kolorem tym artysta zainspirował się podczas swojego pobytu w Berkshire Place Hotel w Nowym Jorku). Blaty kuchenne wykonano z materiału Corian. Zdaniem Freestone’a, były niezniszczalne. Pośrodku kuchni znajdowała się wyspa, której pojemność pozwalała pomieścić wszelkie niezbędne kuchenne utensylia. Długi podwójny zlew mieścił się pod oknem. W kuchni nie zabrakło również zmywarki, trzech piekarników, maszyny do lodu oraz mikrofalówki. Z jednej strony wyznaczona została sześcioosobowa strefa śniadaniowa, która składała się z budowanej, obitej zieloną skórą ławy oraz czterech wykonanych na zamówienie taboretów z jasnego drewna. Umieszczono je dookoła stołu. Stała tu również walijska gablota, w której trzymano sporą kolekcję serwisów obiadowych.

Za kuchnią mieściło się pomieszczenie gospodarcze, do której wstawiono przemysłową pralkę, suszarkę, żelazko oraz lodówkę na napoje. Z tego miejsca wychodziło się na tył domu. Nieopodal Freddie kazał wybudować winiarnię, w której trzymał sporą kolekcję białego wina z Montreux – St. Saphorin. Tutaj składowano również zapas suchej karmy dla kotów, warzywa czy świąteczne wypieki.

Na piętro prowadziły eleganckie, szerokie schody. Mieściła się tam główna sypialnia piosenkarza. Aby mogła sprostać jego wymaganiom, podczas remontu połączono kilka mniejszych pokoi w jeden duży. By się tam dostać, trzeba było przejść przez półpiętro, na którym mieściła się mahoniowa garderoba, pośrodku której stała ośmioboczna, satynowa otomana w kolorze kremowym. Garderobę zdobił duży, gipsowy plafon. Po obu stronach pomieszczenia mieściły się łazienki. Wyłożone zostały włoskim marmurem i złotymi okuciami. Ta z lewej strony, utrzymana w barwach szaro-różowych, mieściła sporej wielkości wannę jacuzzi, która umiejscowiona została w otoczonej filarami alkowie. Łazienka z prawej, zdaniem Huttona, była w kolorach czerni. Freestone określa jej kolorystykę mianem szałwiowozielonej. Z niej korzystano najczęściej. Do jej wystroju użyto specjalnie wyszukanych w Japonii płytek, które przyklejone zostały wokół wanny. Oba pomieszczenia udekorowano dziełami sztuki z różnych zakątków świata. Na półkach nie brakowało ulubionych perfum gwiazdy (Armani for men, Monsieur de Givenchy, L’Eau Dynamisant by Clarins, L’Interdit by Givenchy) czy wszelakich mydełek (Roger et Gallet).

Pomiędzy łazienkami mieściły się zawsze otwarte na oścież drzwi, które prowadziły do sypialni gwiazdora. Jej ściany pokryte były różowo-kremową morą malowaną farbami wodnymi. W pomieszczeniu znajdowało się również wyjście na, widoczny od frontu domu, balkon. Zawieszony był tuż nad ogrodem różanym oraz pergolą pokrytą wisterią. Pozostałe okna wychodziły na ogród. Pod lewą ścianą stało „Queen Size”, czyli łóżko Freddiego. Ten mebel zaścielony bywał wielobarwną, wykonaną ze strusich piór kapą (która wykorzystana została w wideoklipie I’m Going Slightly Mad. Zagłówek zachodził na ścianę, a kolorystyką odpowiadał wystrojowi garderoby. Po bokach łóżka znajdowały się stoliki nocne (wykonane przez Jima Huttona). Z prawej strony wyznaczono miejsce do siedzenia. Dzięki edwardiańskim meblom, pomieszczenie wystrojem przypominało buduar. Znaleźć tutaj można było zabytkowy szezlong, fotel w stylu Ludwika XIV oraz nowoczesną dwuosobową sofę. Nie zabrakło również wysokiej na pięć stóp francuskiej gabloty z XIX wieku. Ściany pomieszczenia ozdobione zostały dwudziestoma dwoma rycinami autorstwa Louisa Icarta, a całość dopełniały przeróżne porcelanowe i kryształowe figurki oraz pudełka – np. Lalique czy w japońskim stylu. Podłoga sypialni pokryta była kremową wykładziną.

Nieopodal sypialni, na półpiętrze, mieściła się również biblioteczka. Jej ściany pokryte zostały wyszperaną w Japonii tapetą. Freddie nie był osobą, która lubiła czytać, posiadał jednak spore ilości katalogów domów aukcyjnych, słowników, atlasów, encyklopedii, katalogów z wizerunkami kotów, dzieł sztuki. Z okien biblioteki rozpościerał się widok na ogrodową ścieżkę, tę, która mieściła się przy głównej bramie Logan Place. Obok pomieszczenia znajdowały się małe drzwiczki do schowka, który służył jako składzik bielizny.

Obok głównej sypialni, tuż za schowkiem na bieliznę, znajdował się tzw. Różowy Pokój, czyli sypialnia gościnna. Stało w niej sporej wielkości łóżko, trzylustrowa toaletka i ogromna kanapa, którą trzeba było wnieść do pokoju przez okno, gdyż nie mieściła się w drzwiach. Docelowo, mebel ten miał zostać przetransportowany do domu w Irlandii. Do pokoju przynależała prywatna łazienka, którą wykończono różowym marmurem. Artysta był fascynatem prążków moiré, stąd też ściany gościnnej łazienki częściowo pokryte zostały różową wersją tego materiału. Ściany całego apartamentu zdobiły surrealistyczne obrazy Dalego o tematyce piekła, a reszta wyposażenia odwoływała się do stylu Biedermeier oraz Cesarstwa Francuskiego. Z pomieszczeń rozchodził się jeden z najpiękniejszych widoków w Garden Lodge – z narożnych okien podziwiać można było staw, magnolie oraz cieplarnię.

Z drugiej strony budynku, mieściły się sypialnie Joego oraz Petera. Okna pomieszczeń wychodziły na ulicę. Pierwsza z lewej należała do Fanellego. Jej kolorem przewodnim była zieleń. Kolejne pomieszczenie oddano Peterowi i pomalowano pastelową żółcią. Naprzeciwko tej sypialni, mieściła się galeria, w której ulokowano sprzęt nagłaśniający. W tym pomieszczeniu znajdowała się również spora kolekcja filmów oraz albumów z muzyką, barek ze stołkami, wypoczynek ze stolikiem. Całość wykończona została drewnem mahoniowym i klonowym. Nad barkiem wisiał sporej wielkości, masywny obraz autorstwa Rudiego Pattersona, przedstawiający dżunglę.

Jedno z pomieszczeń na piętrze należało do Joego, wykorzystywał je jako gabinet. Półki na książki znajdowały się w nim na wszystkich ze ścian, od podłogi po sufit. Wykonał je własnoręcznie Jim, który realizował większość stolarskich pomysłów swego partnera (wykonał między innymi stolik z sosny, ze szklaną szybą, stoliki do Mews oraz wyżej wspomniane szafki mieszczące się w ich wspólnej sypialni).  

Cechę charakterystyczną wystroju wnętrz stanowiły wszędobylskie zdjęcia bliskich, w tym Jima, Joego, Mary, Barbary, Petera Strakera, kotów. Wszystkie oprawione zostały w srebrne ramy, które stały wszędzie, głównie w salonie i sypialniach, zdobiły nawet fortepian.

Rezydencja, wraz z upływem czasu, dzięki obsesyjnym zakupom i skrzętnemu planowaniu swego właściciela, dała bezpieczne schronienie bezcennym dziełom sztuki (Gaudi, Picasso, Dali, Miro, Goya, Tissot, sztuka japońska). Dom stał się swego rodzaju ich azylem i czymś na kształt muzeum. Nigdy nie zatracił jednak swej przytulności i ciepła. Dlatego też wszyscy mieszkańcy Garden Lodge zachowywali się niemal jak rodzina. Każdy z nich (i nie tylko, gdyż do szczęśliwców zaliczała się również Barbara Valentin) miał swój pokój. Drzwi domu zawsze były szeroko otwarte dla gości, szczególnie podczas Świąt Bożego Narodzenia. Zdarzało się tak, że pękał niemal w szwach.

Pomimo iż Freddie był miłośnikiem kotów, tylko dwoje drzwi w domu wyposażył w specjalne wejścia dla futrzaków. Były to drzwi kuchenne oraz pomieszczenia gospodarczego.

***

Ogród, co niewiarygodne i, zdawałoby się, niemożliwe (zważywszy, że mieścił się w samym sercu dużego miasta), był prawdziwą oazą spokoju. Miał on początkowo typowo edwardiański styl, z cegłami, z pergolą pokrytą wisterią, dużymi połaciami trawników, kępami krzewów, dwoma drzewami magnolii. Przez lata zmieniał swoje oblicze. Stworzono ogród różany, pozbyto się większych krzewów, pojawił się ogródek japoński oraz duży staw koi, do którego kupiono pół tuzina rybek. Przy południowym murze posadzono drzewka limonkowe, od wschodu pięły się wiciokrzewy.

Na prośbę Freddiego wśród gałęzi magnolii Jim rozwiesił lampki choinkowe, które oświetlały ogród nie tylko podczas świąt.

***

Freddie nie lubił stagnacji, był kreatywny i cały czas musiał mieć motywację do działania. W związku z powyższym zakupił również dawne królewskie stajnie, które mieściły się tuż za Garden Lodge, w Logan Mews. Prace remontowe w ich przerabianiu odbyły się latem 1987 r. Poprzedzone zostały licznymi wizytami architektów i dekoratorów wnętrz. Zamysł był taki, by stworzyć trzysypialniany dom gościnny, który miał otrzymać nazwę Mews. Plan ten absolutnie pochłonął Freddiego. Całymi dniami skupiał się nad aranżacją wnętrz, planował detale wystroju. Jedna z łazienek miała zostać wyłożona antycznymi kafelkami. Artysta specjalnie z tego powodu wybrał się do madryckiego antykwariatu. Niestety nie znalazł stosownej glazury, choć zakochał się w malowidle El Greco, którego niestety nie zdołał zakupić. Zakupy realizował również na Ibizie, gdzie nabył sporo ceramiki, głównie w stylu hiszpańskim, specjalnie wyszukanej na potrzeby Mews.

Freddie zaplanował również budowę cieplarni, która miała być nietypowym, dwukopułowym budynkiem. Firmie, która nigdy czegoś podobnego nie konstruowała, udało się zrealizować plan piosenkarza. Z gotowych elementów stworzono cudowny twór architektoniczny. Jego dach skonstruowany został z giętkiego pleksiglasu. Budynek podzielony był na dwie części – jadalnianą i wypoczynkową. Zaprojektowano w nim trzy specjalne strefy, w których rosły najróżniejsze rośliny: bugenwilla, bieluń, strelicja królewska, pelargonie, drzewko limonki. Meble wykonane były z trzciny, poduszki pokryte kolorowym materiałem w paski, który zakupiony został na Ibizie. Na piętrze znajdowały się cztery sypialnie, trzy z własną łazienką, jedna z toaletą. Jedna z łazienek była w marmurze, ściany drugiej pokryto złotą tapetą, zakupioną w Japonii. W Mews mieściła się również sypialnia Petera Freestone’a. Jej kolorystyka przypominała wody Nilu, a przynależąca do niej łazienka wykończona została czarnym granitem. W cieplarni nie zabrakło również małej jadalni na sześć osób oraz wykończonej w śródziemnomorskim stylu kuchni. Na parterze budynku ulokowano podwójny garaż, obok którego umieszczono wodne spa, saunę, basen oraz jacuzzi. Pomieszczenie rekreacyjne wyłożone zostało półcalowymi kwadratowymi płytkami, które tworzyły mozaikę i przypominały podłogę rzymskiej łaźni.

***

Po śmierci, zgodnie z ostatnią wolą Freddiego, dom stał się własnością Mary Austin. Współpracownicy gwiazdy najpierw zostali przeniesieni do Garden Mews, później otrzymali od Mary nakaz, by w przeciągu trzech miesięcy opuścić posiadłość.

II. SZWAJCARIA

  1. Willa The Cygnets / Duck House/ Lake House w Montreux, Rue du Lac 165, 1815 Clarens

W Montreux Freddie czuł się jak u siebie w domu. Spędzając tam czas, zawsze wynajmował dom nad jeziorem. Nosił on nazwę The Cygnets. Nazwa ta pochodziła od łabędzi, które licznie pływały po jeziorze. Freddie nazywał tę posiadłość Duck House, czyli kaczym domem, a Roger Taylor wymyślił Duckingham Palace, czyli Pałac Duckhingham. Dom miał specyficzny wygląd, przypominał nowoczesny bunkier, w połowie schowany był pod ziemią. Miał świetliki na jednej ze ścian, które dawały widok na wodę. Szopa znana z okładki Made in Heaven znajduje się nad brzegiem jeziora genewskiego i jest częścią posiadłości. Willa była wynajmowana muzykom nagrywającym w Mountain Studios. Zespół Queen korzystał z domu od czasów sesji do albumu Jazz.

  1. Apartament w Montreux, rue de Bon-Port 15, 1820 Territet

Chcę mieć mnóstwo wszystkiego i jeszcze więcej zieleni.

Freddie Mercury

Na początku lat 90., Freddie postanowił kupić dom w Montreux. Odpowiadało mu spokojniejsze, szwajcarskie tempo życia. Będąc na wakacjach w Duck House, nieopodal znalazł domek z własną przystanią i – ku uciesze Jima Huttona – z własnym ogrodem. Ze względów bezpieczeństwa, nie zdecydował się jednak na jego zakup. Artysta zdawał sobie sprawę, że z wielu powodów lepszym wyborem będzie po prostu zakup mieszkania.

Odpowiednie lokum znalazł Jim Beach. Był to luksusowy apartament w budynku zwanym La Tourelle. Miał trzy sypialnie (dla Freddiego, Jim Huttona oraz Joego Fanellego), bawialnię z dużymi oknami, olbrzymi salon, mniejszy salonik (gabinet) i kuchenkę, balkon z widokiem na Jezioro Genewskie i miasto. Podłogę stanowiły piękne parkiety.

Na balkonie urządzono miniaturowy ogródek. Na życzenie gwiazdy miał zawierać maksimum zieleni, ile tylko zdołał pomieścić. Dekoracją balkonu zajął się Jim Hutton. Na rośliny wydał krocie.

Zakup mieszkania zdecydowanie polepszył Freediemu nastrój. Zatrudniając dekoratorów wnętrz, snuł dalekosiężne plany remontowe, kupował meble w domu aukcyjnym Sotheby’s (przykładowo, do salonu zamówił meble z okresu Cesarstwa Francuskiego). Miał konkretną wizję, jak mieszkanie powinno wyglądać docelowo. Wszystkie elementy wystroju dobierał własnoręcznie. Jedyne ustępstwo poczynił na rzecz Jima i Joego, którym to pozwolił wybrać kolorystykę ścian w sypialniach. Pokój Jima był urządzony w bladoniebieskim odcieniu, pokój Joego w jasnozielonym. W mieszkaniu tym Freddie nie zamieszkał, choć snuł plany spędzenia w nim Bożego Narodzenia w 1991 r.

rue de Bon-Port 15 – źródło geocities

III. STANY ZJEDNOCZONE

  1. Apartament w Nowym Jorku, Sovereign Building, 425 East 58thStreet

Na początku lat 80. XX wieku, Freddie Mercury doszedł do przekonania, że potrzebuje bazy noclegowej w Nowym Jorku. Nocowanie w hotelach na dłuższą metę było zbyt kosztowne. Po zapoznaniu się z licznymi propozycjami nieruchomości, zebranymi przez swoją przyjaciółkę Sylvię Stickells (było ich ponad sto, rozmieszczonych w różnych częściach miasta), do Stanów Zjednoczonych udał się z Peterem Freestone’em, by ostatecznie dokonać zakupu. Po zredukowaniu tej pokaźnej liczby do zaledwie kilku, przyjaciele zdecydowali się na zakup nieruchomości w czterdziestoośmiopiętrowym Sovereign Buliding, przy 425 East 58th Street, pomiędzy First Avenue a Sutton Place. Cechą charakterystyczną znajdujących się w tym budynku mieszkań były ogromne okna, które dawały niemal nieograniczony widok na miasto.

Apartament zakupiony został od wdowy senatora i biznesmena o nazwisku Gray i mieścił się na czterdziestym trzecim piętrze budynku. Zdecydowano się na zakup tego akurat mieszkania dlatego, że budynek był miejscem ekskluzywnym, w którym mieściła się portiernia, a także – jak donosi Peter Freestone – ze względu zdumiewający, panoramiczny widok z sypialni na miasto, w tym, przy dobrej pogodzie, na ulubione budynki Freddiego: Chrysler Building, Empire State oraz bliźniacze wieże World Trade Center. Podczas pierwszej wizyty, Freddie i Peter, z powodu sporego zachmurzenia, nie byli w stanie przez okna zobaczyć przekroju ulic. W budynku rezydował również dozorca, a o bezpieczeństwo mieszkańców dbali pracownicy ochrony.

Układ mieszkania przypominał ten w londyńskim lokum gwiazdy przy Stafford Terrace. To nowojorskie charakteryzowało się jednak specyficznym wystrojem – wszystkie pomieszczenia (cztery sypialnie, pięć łazienek, gabinet) urządzone były w odcieniach szarości, nie brakowało lustrzanych paneli. Ściany jadalni wyścielono srebrzystą satyną, meble utrzymano w ściśle biznesowym stylu i pokryto szarymi obiciami. W łazience było dużo luster. Wystrój mieszkania przypominał styl art. déco.

Pomimo iż Mercury spędził w nim sporo czasu (podczas nagrań, tras koncertowych czy korzystania z uroków życia w Nowym Jorku), w jego wygląd nie ingerował w ogóle.

Mieszkanie to zostało sprzedane już po śmierci artysty, w 1992 r., za bliżej nieokreśloną kwotę. Jego nabywca zmienił jego wystrój na stonowane beże, a w 2010 r. wystawił lokum na sprzedaż, żądając za nie niebagatelne 4,35 milionów dolarów.

IV. NIEMCY

Lubię Monachium. Mieszkałem tam tak długo, że po pewnym czasie ludzie przestali zwracać na mnie uwagę.

Freddie Mercury

Mercury długo myślał o Monachium jako o swoim domu. Było to jednak miasto, które przyciągało nie tylko jego, ale cały zespół. Zachwycało nie tylko swoją architektoniczną i historyczną stroną. Było ośrodkiem rozrywki, pełne zachwycających dyskotek, pubów i klubów, w tym gejowskich, w których z rozkoszą przebywał Freddie. I choć nie obnosił się ze swoim homoseksualizmem przesadnie, był częstym gościem w gejowskich barach w tzw. monachijskim Trójkącie Bermudzkim. W roku 1982 Freddie pomieszkiwał w Arabella-Haus (Arabellastrasse 5), budynku, który górował nad Musicland Studios. Był to betonowy blok. Nie znosił jednak tego miejsca. Przeniósł się więc do Stollberg Plaza.

  1. Mieszkanie przy Stollbergstrasse 2, Monachium

Mieściło się na trzecim piętrze czteropiętrowego bloku zwanego Stollberg Plaza. Miało dwie sypialnie. Było jasne, przestronne, urządzone gustownie, choć bez przepychu. Miejsce to poleciła mu Barbara Valentin, która mieszkała kilka domów dalej.

  1. Mieszkanie przy Hans-Sachs Strasse 22, Monachium, zakupione razem z Barbarą Valentin

Freddie Mercury nigdy w tym mieszkaniu nie był, gdyż zakupione zostało już w czasie choroby wokalisty. Mieściło się w cieszącej się wówczas złą sławą dzielnicy Monachium, wspomnianym wyżej Trójkącie Bermudzkim, w samym centrum klubowej dzielnicy miasta. Było to przytulne miejsce, nie brakowało w nim dywanów, gustownych zasłon, sof z aksamitnym wyściełaniem. Jak w swojej książce przytacza Lesley-Ann Jones, mieszkaniu wypełniały cenne obrazy, rustykalne bawarskie meble, stylowe żyrandole. Na kredensie ustawione zostały liczne zdjęcia Barbary, jej dzieci, Freddiego, płyty z muzyką Queen.

V. IRLANDIA

  1. Dom zakupiony z Jimem Huttonem, Rutland Terrace, Bennekerry, Carlow

Był to należący do sąsiadki matki Jima bungalow. Hutton wypatrzył domek podczas swojego pobytu w Irlandii, jego zdjęcie przywiózł na Logan Place i pokazał Freddiemu, który od razu kazał partnerowi go zakupić. Jim zaciągnął w tym celu kredyt w banku w Dublinie (Bank of Ireland). Freddiemu nigdy nie udało się dotrzeć na miejsce, choć skrupulatnie kibicował Jimiemu i znacząco ingerował w jego remont. Hutton po każdej wizycie w Irlandii przywoził Freddiemu zdjęcia, by ten mógł ocenić progres. W miarę postępu prac remontowych, budynek nabierał szczególnego charakteru – zaczął wyglądać dziwacznie. Był wielki i pokraczny. Freddiemu bardzo jednak się podobał. I choć nigdy nie postawił w nim nogi, jego duch, zdaniem Huttona, był w nim obecny.

Dom ma 240 metrów kwadratowych, posiada trzy sypialnie, jadalnie, pokój dzienny, kuchnie, garderobę, gabinet, ogród zimowy i ogródek na 1/3 akra. Został wystawiony na sprzedaż za 200 tys. euro.

Rutland Terrace, Bennekerry, Carlow – źródło Kehoe Auctioneers

VI. CIEKAWOSTKI

  1. W poszukiwaniu wnętrzarskich inspiracji Garden Lodge odwiedził Dustin Hoffman. Freddie stanął na wysokości zadania, dom zamienił w swego rodzaju dekoratorską wystawę. Wizyta aktora wprawiła piosenkarza w euforyczny nastrój.
  2. W związku z depresją Joego, w którą wpadł, gdy zachorował na AIDS, Freddie zakupił mu dom w Chiswick.
  3. Uroczystości uświetniające stulecie powstania Mostu Brooklińskiego Mercury i Freestone podziwiali z okien sypialni apartamentu w Nowym Jorku.
  4. Łazienki w Mews pokrywał marmurem Piers Cameron – przyszły partner i ojciec dwójki dzieci Mary Austin.
  5. Freddie nie lubił korzystać z pryszniców. Natryski w Garden Lodge powodowały wiele szkód, przykładowo zniszczyły mieszczący się tuż pod Różową Sypialnią pokój w stylu japońskim. Mercury nie mógł uwierzyć, że nawet najlepsi architekci i budowlańcy nie są w stanie skonstruować mu natrysku, który mógłby funkcjonować sprawnie i nie powodować problemów.
  6. Freddie wynajął specjalny apartament w hotelu Berkshire Place w Nowym Jorku, w którym wyprawił swoje trzydzieste piąte urodziny. Lokum urządzone było z przepychem, mieściło się przy East 52nd Street, na ukos od sklepu Cartiera.
  7. Swoje trzydzieste siódme urodziny świętował w wynajętym domu przy 649 Stone Canyon Road. Była to efektowna rezydencja z 1935 r. (przebudowana w 1952 r.) o powierzchni 700 metrów kwadratowych, mająca pięć sypialni, siedem łazienek (w sumie 14 pokoi), basen. Mieli w niej mieszkać kiedyś Elizabeth Taylor czy George Hamilton. Mieściła się na Hollywood Hills.

    Los Angeles – źródło Peter Freestone

BIBLIOGRAFIA

  1. Freddie Mercury i ja, Jim Hutton, Tim Wapshott, Warszawa 1995
  2. Queen. Nieznana historia, Peter Hince, Kraków 2012
  3. Freddie Mercury. Biografia legendy, Lesley-Ann Jones, Wrocław 2011
  4. Queen. Królewska historia, Mark Blake, Kraków 2015
  5. Freddie Mercury. An intimate memoir by the man who knew him best, Peter Freestone, David Evans, Londyn 2001
  6. Queen in Cornwall, Rupert White, 2011
  7. Freddie Mercury. Życie Prawdziwe, David Evans, David Minns, 1996
  8. www.freddiemercury.com
  9. http://nymag.com/realestate/features/65221/http://www.bbc.com/news/uk-england-london-37234409
  10. https://www.myhome.ie/residential/brochure/rutland-terrace-benekerry-carlow-town-carlow/3495899
    opracowała: Dominika Rygiel
    uwagi: Aleksandra Kazana, Dagmara Szymańska
    poszukiwania zdjęć: Dominika Rygiel, Dagmara Szymańska (+ opis)