Lubię wydawać, wydawać, wydawać.
Ostatnio kupiłem nowy dom.
Uwielbiam kupować antyki w domu aukcyjnym Sotheby’s i Christie’s.
Czasami mógłbym pojechać do Cartiera i wykupić cały sklep.
Freddie Mercury

 

Freddie Mercury był osobą, która bez wątpienia znała się na sztuce. Nie mogło być inaczej. Po ukończeniu technikum, do którego uczęszczał w Isleworth, zdawał do szkoły plastycznej. Choć wówczas nie przyszło mu to łatwo (krążyły plotki, że pracę zaliczeniową ukończył za niego przyjaciel), ze sztuką związany był przez całe swoje dorosłe życie. Początkowo zajmował się modą, jednak zmienił kółko swych szkolnych zainteresowań (mówi się również, że został wyrzucony z kursu projektowania mody) na rzecz grafiki, sztuki komercyjnej oraz ilustracji, które zaczął studiować. Zdaniem Petera Freestone’a Freddie potrafił doskonale malować.

Gust Freddiego w dziedzinie sztuki był eklektyczny i zmienny. Początkowo był zakochany w stylu secesji (art nouveau) oraz art déco, uwielbiał również sztukę Dalekiego Wschodu (przede wszystkim japońskie drzeworyty). Lawirował pomiędzy twórczością rosyjskiego grafika Erté (Romain de Tirtoff) a katalońskiego malarza Salvadora Dalego. Tracił ponadto głowę na rzecz innych Katalończyków: Gaudiego, Picassa, Miró oraz Montserrat. U schyłku życia skupiał się na twórczości artystów epoki wiktoriańskiej (przede wszystkim cenił sobie ich malarstwo olejne) oraz na malarstwie prerafaelitów czy neoklasycystycznego Tissota. Lubił przede wszystkim portrety, choć w jego bogatej kolekcji nie brakowało innych dzieł.

Jak widać, swoje życie poświęcił nie tylko muzyce. Dzięki wszechstronnym zainteresowaniom, z ogromną pasją oddawał się kolekcjonowaniu dzieł sztuki, antyków, które swoje miejsce znajdowały nie gdzie indziej, a w jego londyńskiej rezydencji, Garden Lodge. Był w tym perfekcjonistą. Fenomenalnie czuł się w roli dekoratora wnętrz.

Rupert Bevan

Rupert Bevan

Współpracował (a zarazem przyjaźnił się) z restauratorem zabytków, niejakim Rupertem Bevanem.

Christopher Payne z domu aukcyjnego Sotheby's

Christopher Payne z domu aukcyjnego Sotheby’s

Z chęcią przyjmował także rady Christophera Payne’a z domu aukcyjnego Sotheby’s. Payne pomagał mu przede wszystkim w doborze przedmiotów z dziewiętnastego wieku.

Martin Beisly z domu aukcyjnego Christie's

Martin Beisly z domu aukcyjnego Christie’s

Doradcą artysty był również Martin Beisly z domu aukcyjnego Christie’s.

Odrestaurowanie edwardiańskiego domostwa Garden Lodge (które zakupione zostało w 1980 r. w dosyć opłakanym stanie) jest przykładem tego, jakim skrzętnym był planistą. Jego świetny gust odzwierciedlał się nie tylko w tym, co komponował, ale głównie w tym co, gdzie i za jakie kwoty kupował.

Znajdująca się przy Logan Place w Londynie rezydencja dzięki wysmakowanemu gustowi swego właściciela stała się miejscem pełnym antyków, bezcennych dzieł sztuki, gustownych bibelotów, skrzętnie dobranych sprzętów i ozdób.

Garden Lodge

Garden Lodge

Freddie miał fenomenalne oko do faktur i kształtów, zebrane przez niego przedmioty, choć były kolekcją eklektyczną, idealnie ze sobą współgrały. Z upływem czasu, podstarzały dom dostał drugie życie, a co za tym idzie, stał się czymś więcej aniżeli tylko domem mieszkalnym. Dla Freddiego był miejscem, któremu w znacznej mierze się poświęcił. Dzięki swemu wielkiemu sercu i skrupulatnym (choć często również obsesyjnym) zakupom, przywrócił mu dawny blask i chwałę. Jak twierdzą jego wieloletni przyjaciele i współpracownicy, w tym miejscu było niewiele rzeczy związanych z muzyką. Czuło się tam jednak ducha i gust właściciela oraz – co istotniejsze – można było poczuć się jak w domu. Artysta pozostawił po sobie więc niebagatelną spuściznę, nie tylko tę pod postacią nieśmiertelnej muzyki. Pozostawił prawdziwe arcydzieło, a sam budynek, dając bezpieczne schronienie bezcennym dziełom sztuki, stał się swego rodzaju ich azylem i czymś na kształt muzeum.

Dzieła sztuki wypełniały jednak nie tylko Garden Lodge. Mercury kupował je również po to, by zdobiły jego mieszkania znajdujące się przy Hans-Sachs Strasse w Monachium czy Los Angeles (chociaż w ten apartament ingerował najmniej). Jego monachijskie lokum pełne było najróżniejszych bibelotów, od zasłon począwszy, poprzez aksamitne sofy, cenne obrazy, rustykalne bawarskie meble, a na dywanach i stylowych żyrandolach skończywszy. Zakupionymi przez siebie okazami obdarowywał bliskich, np. Jima Huttona, który remontował ich wspólny dom w Irlandii. Freddie, tuż przed śmiercią, snuł również plany zagospodarowania i urządzenia apartamentu w szwajcarskim Montreux. Była to dla niego swego rodzaju siła napędowa i jeden z powodów, dla których pragnął żyć.

Znaczna jednak część zgromadzonego przez niego majątku rozlokowana została głównie we wnętrzu londyńskiej rezydencji gwiazdy. Kolekcja Mercury’ego zdobiła nawet łazienki, eksponatów było tak wiele, że sporo z nich zeskładowanych zostało w specjalnie wyznaczonym do tego celu pomieszczeniu. Piosenkarz nigdy niczego nie wyrzucał.

Gdzie robił swoje zakupy? Co smaczniejsze kąski wypatrywał podczas swych podróży po świecie. Uwielbiał wszelkiej maści domy aukcyjne i butiki. Do jego ulubionych należał Kensington Market, butik Biba. Sporo czasu spędził w galerii Ruperta Cavendisha przy Kings Road w Chelsea. Uwielbiał kupować antyki w domu aukcyjnym Sotheby’s i Christie’s. Wymarzone ozdoby i meble skupywał latami. Co za tym idzie, jego dom skrywał (i nadal skrywa) dzieła rodem z Japonii, Francji, Niemiec, Stanów Zjednoczonych czy Brazylii.

MALARSTWO

Prawdziwą obsesją Mercury’ego było malarstwo. Kiedy upatrzył sobie jakieś dzieło, od razu musiał je mieć, nie zważając na koszty. Sztuka ta często mu się udawała. Zdarzało się jednak, że z różnych, niezależnych od artysty względów, niemożliwe było, by dany eksponat zakupić. Przykładem są trzy obrazy, ponoć najpiękniejsze, jakie Mercury kiedykolwiek widział. Znalazł je w Hiszpanii. Jak donosi Peter Freestone, z jednego z nich emanowały bardzo mroczne wibracje. Drugiego nie potrafi przywołać z pamięci. Trzeci natomiast mierzył około 12 do 18 cali, przedstawiał sylwetkę Madonny i był autorstwa Francisca Goyi. Dzięki niesamowitej grze świateł, obraz ten znacząco się wyróżniał. Zdaniem Jima Huttona, był to portret (lub autoportret) mężczyzny namalowany przez El Greco. Goya czy El Greco, bądź co bądź urzeczony malowidłem (malowidłami) Freddie, zapragnął je oczywiście zakupić. Okazało się, że obrazy te, jako skarby narodowe Hiszpanii, nie mogą przekroczyć granicy. Niepocieszony artysta wpadł więc na pomysł zakupu mieszkania w Hiszpanii, tylko po to, by umieścić w nim upatrzone eksponaty. Pomysł nie został wcielony w życie, ukazuje jednak ogrom pasji wobec sztuki, jaka drzemała w piosenkarzu.

Freddie do tego stopnia cenił sobie obecność w swym otoczeniu sztuki, że nawet garderoby, które zespół Queen miał do dyspozycji podczas tras koncertowych, ozdabiano obrazami oraz innymi dziełami, które miały na celu umilać artystom czas spędzany w trasie.

Ciekawostką jest, że artysta nie znosił górnego oświetlenia, unikał go więc w swoim domu. Obrazy, które zdobiły Garden Lodge, wyeksponowane były za pomocą rozsianych w całym domu lamp stołowych. U schyłku życia Mercury’ego, jego kochanek Jim Hutton opracował system punktowego oświetlenia kolekcji obrazów, który zainstalował w rezydencji.
Zbiór ten był spory i nie sposób wymienić wszystkich zebranych przez wokalistę dzieł.

W jego posiadaniu na pewno znajdowały się jednak następujące eksponaty:

– duży, czerwony obraz przedstawiający opadające liście i sadzawkę koi;
– duży, wiktoriański obraz olejny w bogato pozłacanych ramach pt. „Niespodzianka”, przedstawiające dwa małe bawiące się kotki;
– wielki masywny obraz przedstawiający portret młodego chłopca o silnym, promiennym wyglądzie. Jim Hutton powiesił go w salonie, obok okna i wyeksponował punktowym światłem. Tuż przed śmiercią Freddiego zademonstrował mu zainstalowane oświetlenie;

Obraz Tissota

Obraz Tissota

– portret kochanki Jacques Josepha Tissota (kobieta w czepcu, z delikatnie uniesioną do policzka dłonią), zakupiony został za 160 tys. funtów;
– nowoczesny, drogi obraz olejny, który Freddie zakupił podczas trasy w Ameryce Południowej, w Brazylii. Zdaniem Huttona był na tyle „bezpłciowy”, że łatwo można było o nim zapomnieć. Kosztował niebotyczną sumę. Freestone określał go jako abstrakcję. Ciekawostką jest, że Peter Hince, członek ekipy technicznej Freeddiego, na pytanie Mercury’ego odnośnie przewozu dzieła sztuki do Anglii i ewentualnych problemów z cłem, odpowiedział, że zasugerują celnikom, iż jest to prezent fana. Był święcie przekonany, że i tak nikt nie uwierzyłby, że tego rodzaju obraz można zakupić, i to za tak duże pieniądze. Obraz wisiał nad kuchenną ławką w Garden Lodge przez kilka lat. W końcu został zdjęty, a w jego miejscu zawisła fantazyjna reprodukcja katalońskiego malarza Joana Miró;

 

Przykład japońskiego drzeworytu

Przykład japońskiego drzeworytu

– japońskie malowidła na drewnie (drzeworyty). Miał ich więcej, aniżeli był w stanie zawiesić na ścianach swej rezydencji. Umieszczał je więc w specjalnie wybudowanym schowku;

 

Przykład drzeworytu Goy

Przykład drzeworytu Goy

– drzeworyt Francesco Goyi, który wisiał na piętrze Garden Lodge;

Przykład malarstwa Louisa Icarta

Przykład malarstwa Louisa Icarta

– dzieła Louisa Icarta, dwadzieścia dwa z nich zdobiły ściany w Garden Lodge;
– seria surrealistycznych dzieł Salvadora Dalego o tematyce związanej z piekłem;

obraz z cyklu mitologicznego przykład Venus Daliego

obraz z cyklu mitologicznego przykład Venus Daliego

– seria dzieł Salvadora Dalego o tematyce nawiązującej do mitologii greckiej;

 

Przykład Biedermeier

Przykład Biedermeier

– kilka dzieł w stylu Biedermeier;
– dzieła w stylu Empire (stylu cesarstwa);
– masywny, przedstawiający dżunglę obraz autorstwa jamajskiego pochodzenia artysty – Rudiego Pattersona oraz kilka innych, przedstawiających jamajskie widoki. Obrazy cechowały abstrakcyjne i żywe kolory;
– kopie dzieł epoki wiktoriańskiej,
– obraz Marca Chagalla, wisiał nad kominkiem w Garden Lodge;
– kolorowe obrazy japońskiego drzeworytnika i malarza Utamaro.

CERAMIKA / STARA PORCELANA

W kręgu kolekcjonerskich zainteresowań Freddiego znajdowały się również wszelkiej maści ceramiczne bibeloty. Z pasją kupował cenne zastawy stołowe, ozdobne lampy i wazony, rzeźby czy świeczniki. W jego kolekcji znajdowały się:

– japońskie filiżanki;
– talerze Imari;
– porcelanowe popielniczki pochodzące z Limoges;
– popielniczki zakupione u Hermèsa;
– robione na zamówienie ceramiczne miski, w kolorze głębokiej czerwieni i złota, sygnowane nazwiskiem Mercury’ego;
– wyroby emaliowane stworzone przez Żywe Skarby (wg Wikipedii: tytuł nadawany w Japonii mistrzom sztuk i rzemiosł), zakupione za ok. pół miliona funtów w Japonii;
– prosta, biała porcelana ze sklepiku w Montreux, autorstwa znanego artysty ceramika George’a Misere Shrira (kilka tac, dwie lampy z królewskimi herbami, serwis obiadowy na 36 osób);
– szkło i ceramika zakupiona u Thomasa Goode’a;
– komplet sztućców Thomnesa Goode’a, zakupiony do domu w Irlandii;
– świecznik w marokańskim stylu, zakupiony w Brukseli, podarowany Jimowi Huttonowi;
– lakierowane pudełka w stylu japońskim;
– artefakty Tiffany;
– pudełeczka René Lalique;
– bezcenny serwis obiadowy z miśnieńskiej porcelany (ręcznie dekorowany, z motywem martwej natury i owoców, na białym tle);
– wazon René Lalique;
– kryształowe wazony z fabryki Daum, charakteryzowały się najróżniejszymi kolorami, od flamingowego pomarańczowego ze złotym liściem po głęboko granatowe czy zielone;
– zdobione laką orientalne naczynia;
– srebrny zestaw sztućców Christofle ze wzorem fleur-de-lis (fr. kwiat lilii), przechowywany w kuchni Garden Lodge, trzymany w japońskiej szyfonierze;
– zakupiony w Belgii, antyczny zestaw sztućców w stylu Art Nouveau, dla którego Freddie kazał przygotować na wymiar specjalne przegródki;
– kryształy Waterford;
– szklanki St. Louis;
– zastawa stołowa Noritake;
– zastawa stołowa Royal Doulton;
– niewiarygodnie wysokie stare świeczniki, lakierowane na czarno i złoto;
– trzycalowej wysokości srebrny kot;
– miniaturowe japońskie rzeźby Netsuke.
MEBLE

Artyście nie wystarczał zakup samych elementów dekoracji czy utensyliów użytkowych. Sporo serca wkładał w sposób ich eksponowania, co – między innymi – przejawiało się w zakupie mebli, głównie antycznych gablot i stolików, które z jednej strony nadawały Garden Lodge swoistego klimatu, a z drugiej uwydatniały piękno drobnych, umieszczonych w nich lub na nich przedmiotów.

W swej kolekcji posiadał następujące sprzęty:
– czerwony lakierowany kredens;
– ozdobne hibachi (starodawny grill z terakoty), w odcieniu błękitu, obwiedziony intensywną żółcią;
– przypominający pręgierz wieszak na kimono;
– antyczny zegar;
– meble do sypialni w ulubionym stylu Mercury’ego, art-déco (zakupione zostały w Monachium w 1980 r.; były w kolorze pastelowego różu i brzoskwini, z ozdobnym motywem muszli);
– dywan w sypialni (nie miał żadnych szwów, zdobiła go wielka gwiazda Dawida; Freddie był niezmiernie z niego dumny);
– antyczna szafka w marokańskim stylu, zakupiona w Brukseli, podarowana później Jimowi Huttonowi;
– edwardiański chaise longue, który stał w sypialni Freddiego;
– fotel w stylu Ludwika XIV, stał w sypialni Freddiego;
– wysoka na pięć stóp, francuska gablota na krótkich nóżkach, z zaokrąglonym frontem, z połowy XIX wieku;
– narzuta z kolorowych strusich piór, użyta w wideoklipie do I’m Going Slightly Mad;
– tapicerowany, składający się z sofy i czterech krzeseł zestaw, stworzony ręką brata Napoleona Bonapartego. Charakteryzował się bladozieloną kolorystyką z domieszką złota, z charakterystycznym motywem trzmiela;
– mahoniowa, wysoka na osiem stóp, sprowadzona z Chelsea gablota, w której trzymał serwis obiadowy z miśnieńskiej porcelany. Przed umieszczeniem jej w Garden Lodge, Mercury zlecił jej gruntowną renowację;
– wykonana na przełomie wieku, w warsztacie Majorelle, orzechowa gablota z przyporami;
– francuskie stoliki;
– lampa Tiffany z motywem kwiatu lilii;
– lampy stołowe Galle;
pietra dura, stolik z inkrustowanego marmuru;
– kupione w Stafford Terrace biurko;
– gablota z okresu Cesarstwa Francuskiego, zakupiona u Ruperta Cavendisha.

PERFUMY I WODY KOLOŃSKIE
Zdaniem Briana Maya, Freddie kupował dużo i obsesyjnie, trochę jakby z obawy przed tym, że towaru zabraknie w sklepie. Fascynacja pięknymi przedmiotami dawała ujście kolejnym, szaleńczym zakupom, których dopuszczał się artysta. Mercury kupował całe mnóstwo finezyjnych buteleczek o różnych kształtach i różnych rozmiarów. Były to flakoniki z perfumami i wodami kolońskimi. Robił też spore zapasy mydełek. Szczególnie często kupował:

– męską wodę toaletową Giorgio Armani;
– wodę toaletową Monsiuer de Givenchy;

monsieur de givenchy

Przykładowy flakon Monsiuer de Givenchy

l’Eau Dynamisant Clarins;

eau-dynamisante_clarins

Przykład l’Eau Dynamisant Clarins

– ponad wszystko uwielbiał L’interdit by Givenchy, damski zapach stworzony dla Audrey Hepburn;

l'interdit Givenchy

Przykładowy flakon L’interdit by Givenchy

– w jego kolekcji znacząco wyróżniała się wielka butla wody kolońskiej Karla Lagerfelda.

INNE

Prócz wyżej wymienionego umeblowania, ceramiki czy obrazów, piosenkarz z zamiłowaniem zbierał również japońskie elementy wystroju ogrodu (przykładowo skały, drobne kamyczki) oraz ozdobne ubrania. W jego londyńskiej posiadłości, w specjalnie przygotowanej w tym celu gablocie, wyeksponowane było między innymi czerwone kimono oraz damska czerwona suknia, własność diwy operowej Montserrat Caballé. Ten element ubioru, tuż po śmierci artysty, oddany został jednak właścicielce.

JEGO ARTYSTYCZNA TWÓRCZOŚĆ

queen-herb zespolu

Herb zespołu

Freddie Mercury był artystą w pełni tego słowa znaczeniu. Przejawiało się to nie tylko w zakresie jego plastycznego wykształcenia, tego co kolekcjonował czy tego co tworzył pod szyldem rocka. Śledząc jego twórczość oraz biorąc pod uwagę to, co mówią o nim bliscy współpracownicy, okazuje się, że piosenkarz przejawiał nie tylko talent muzyczny.

Queen_Hot_Space

Okładka albumu Hot Space

Znaczną artystyczną ingerencję piosenkarza dostrzec można w twórczości zespołu Queen: zaprojektował między innymi herb zespołu czy okładkę albumu Hot Space. Ponadto, wzorując się na obrazach wypatrzonych w katalogach (które również skrzętnie kolekcjonował i umieszczał w prywatnej biblioteczce w swej posiadłości), sam rysował. Choć trudno doszukać się reprodukcji dzieł stworzonych jego ręką, to jednak – jak donosi jego wieloletni asystent Peter „Phoebe” Freestone – takowe istniały.

Rysunek Freddiego z lutego 1991 dla Petera Freestona

Rysunek Freddiego z lutego 1991 dla Petera Freestona

Być może jego malarskie aspiracje nie dorównywały tym muzycznym, jeśli się jednak bliżej przyjrzeć życiu legendy, na pewno nie można koło nich przejść obojętnie.

 

tekst Dominika Rygiel